Co można zrobić, aby uczcić pamięć o kimś? Na przykład zorganizować pielgrzymkę do jego grobu, miejsca urodzenia czy jeszcze gdzieś tam. Albo wycieczkę, która jednocześnie miałaby walory i sportowe, i edukacyjne. A można też upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i zorganizować pielgrzymkę rowerową.
Na taki pomysł wpadli młodzi Ukraińcy, którzy zorganizowali międzynarodowy (w sensie, że przez różne terytoria prowadzi) rajd kolarski pod hasłem "Europejskimi śladami Stepana Bandery". Start na Ukrainie, meta w Bawarii, bo tam Bandera został pochowany. Trasa wyprawy prowadzi również przez Polskę. I tu zaczynają się schody.
fot. Dariusz Delmanowicz
A schody są, ponieważ Stepan Bandera jest twórcą UPA, czyli Ukraińskiej Armii Powstańczej odpowiedzialnej za wymordowanie około 200 tysięcy Polaków zamieszkujących tereny Wołynia, Polesia i wschodniej Galicji. Bandy UPA w latach 1943-1944 napadały wsie, bestialsko mordowały wszystko, co się rusza, część kobiecą uprzednio zgwałciwszy. Ponieważ amunicję należało oszczędzać (wojna, panie, wojna), rzeź czyniono za pomocą pił, siekier, noży, kos, sztachet, pałek i co tam się jeszcze znalazło. Jeśli czasu brakło, zawsze można było ludność zapędzić do jednego budynku (np. kościoła lub urzędu) i spalić żywcem.
Rzeź nie była fanaberią rozpasanej tłuszczy, której poczynania wymknęły się spod kontroli. Była zaplanowaną i konsekwentnie przeprowadzaną akcją oczyszczania newralgicznych terenów z ludności nieukraińskiej. Bandera walczył o niepodległość Ukrainy metodą czystek etnicznych. Łatwiej jest bowiem udowodnić i uzyskać prawa do terenów, które są jednorodne pod względem nacji. Łatwiej jest wtedy wprowadzać pewien ład państwowości, bo nie ma problemu mniejszości narodowych. "Wyczyszczone" z Polaków wsie miały być zasiedlone ludnością ukraińską. Pytanie tylko, czy droga do własnej państwowości poprzez zagładę drugiego narodu zasługuje na pamięć i szacunek?
Polska odpowiedź oczywiście brzmi: nie. Ukraińcy są w ocenie Bandery podzieleni. Jedni uważają go za czarną plamę swojej historii, inni, no właśnie, inni jego śladami podróżują na rowerach do Monachium. Jeden z uczestników rajdu argumentował udział w przedsięwzięciu tym, że Bandera znany był ze zdrowego stylu życia, tężyzny fizycznej i zamiłowania do sportu. To mniej więcej tak jakby Niemcy zorganizowali rajd śladami Adolfa Hitlera, ponieważ ten był jaroszem (czyli zdrowo się odżywiał) i zbudował mnóstwo autostrad (czyli dobrze zrobił narodowi). Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa rowerową "pielgrzymkę" za prowokację ukraińskich nacjonalistów.
Na kanwie tego rajdu wiele się ostatnio słyszy w mediach o trudnej polsko-ukraińskiej historii. Słyszy się też o jednoczesnym wzywaniu do pamięci i przebaczenia. Zastanawiam się tylko, czy ci, którzy całe rodziny potracili na skutek rzezi band UPA, i nielicznie żyjący jeszcze świadkowie tych wydarzeń w ogóle rozważają akt przebaczenia. Są rany, które nigdy się nie zagoją, bo zbyt głęboko zostały zadane. Zastanawiam się też nad pamięcią. Młode pokolenie Polaków ma trudności z odpowiedzią na pytanie, co było 13 grudnia 1981 roku lub (o zgrozo) 1 września 1939. Czy ktoś z nich wie w ogóle, kim był Stepan Bandera? I przebaczenia zatem braknie, i z pamięcią krucho.
Na taki pomysł wpadli młodzi Ukraińcy, którzy zorganizowali międzynarodowy (w sensie, że przez różne terytoria prowadzi) rajd kolarski pod hasłem "Europejskimi śladami Stepana Bandery". Start na Ukrainie, meta w Bawarii, bo tam Bandera został pochowany. Trasa wyprawy prowadzi również przez Polskę. I tu zaczynają się schody.
fot. Dariusz Delmanowicz
A schody są, ponieważ Stepan Bandera jest twórcą UPA, czyli Ukraińskiej Armii Powstańczej odpowiedzialnej za wymordowanie około 200 tysięcy Polaków zamieszkujących tereny Wołynia, Polesia i wschodniej Galicji. Bandy UPA w latach 1943-1944 napadały wsie, bestialsko mordowały wszystko, co się rusza, część kobiecą uprzednio zgwałciwszy. Ponieważ amunicję należało oszczędzać (wojna, panie, wojna), rzeź czyniono za pomocą pił, siekier, noży, kos, sztachet, pałek i co tam się jeszcze znalazło. Jeśli czasu brakło, zawsze można było ludność zapędzić do jednego budynku (np. kościoła lub urzędu) i spalić żywcem.
Rzeź nie była fanaberią rozpasanej tłuszczy, której poczynania wymknęły się spod kontroli. Była zaplanowaną i konsekwentnie przeprowadzaną akcją oczyszczania newralgicznych terenów z ludności nieukraińskiej. Bandera walczył o niepodległość Ukrainy metodą czystek etnicznych. Łatwiej jest bowiem udowodnić i uzyskać prawa do terenów, które są jednorodne pod względem nacji. Łatwiej jest wtedy wprowadzać pewien ład państwowości, bo nie ma problemu mniejszości narodowych. "Wyczyszczone" z Polaków wsie miały być zasiedlone ludnością ukraińską. Pytanie tylko, czy droga do własnej państwowości poprzez zagładę drugiego narodu zasługuje na pamięć i szacunek?
Polska odpowiedź oczywiście brzmi: nie. Ukraińcy są w ocenie Bandery podzieleni. Jedni uważają go za czarną plamę swojej historii, inni, no właśnie, inni jego śladami podróżują na rowerach do Monachium. Jeden z uczestników rajdu argumentował udział w przedsięwzięciu tym, że Bandera znany był ze zdrowego stylu życia, tężyzny fizycznej i zamiłowania do sportu. To mniej więcej tak jakby Niemcy zorganizowali rajd śladami Adolfa Hitlera, ponieważ ten był jaroszem (czyli zdrowo się odżywiał) i zbudował mnóstwo autostrad (czyli dobrze zrobił narodowi). Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa rowerową "pielgrzymkę" za prowokację ukraińskich nacjonalistów.
Na kanwie tego rajdu wiele się ostatnio słyszy w mediach o trudnej polsko-ukraińskiej historii. Słyszy się też o jednoczesnym wzywaniu do pamięci i przebaczenia. Zastanawiam się tylko, czy ci, którzy całe rodziny potracili na skutek rzezi band UPA, i nielicznie żyjący jeszcze świadkowie tych wydarzeń w ogóle rozważają akt przebaczenia. Są rany, które nigdy się nie zagoją, bo zbyt głęboko zostały zadane. Zastanawiam się też nad pamięcią. Młode pokolenie Polaków ma trudności z odpowiedzią na pytanie, co było 13 grudnia 1981 roku lub (o zgrozo) 1 września 1939. Czy ktoś z nich wie w ogóle, kim był Stepan Bandera? I przebaczenia zatem braknie, i z pamięcią krucho.
Ocena artykułu:
This entry was posted
on 06 sierpnia 2009
at czwartek, sierpnia 06, 2009
and is filed under
Chałupowie
. You can follow any responses to this entry through the
comments feed
.