Ferenzowie Jan i Zofia - część druga

Napisane przez Anonimowy w

Wielka miłość Jana do Zofii zostaje ukoronowana ich związkiem małżeńskim.

Zdjęcie ślubne Jana i Zofii Ferenzów ze zbiorów Stanisława Ferenza

Żona Jana, Zofia Pierzchawka ur. 10.12.1904 w Pasiekach Zubrzyckich była najmłodszą córką z drugiego małżeństwa Rozalii zd. Czuczwara z Janem Pierzchawką.
Tato Zosi miał gospodarstwo rolne. Był myśliwym i posiadał bardzo dużą pasiekę pszczelarską, przy prowadzeniu której od najmłodszych lat pomagała mu jego najmłodsza córka. Praca w pasiece wykształciła u Zosi cechy, którymi potem kierowała się przez swoje całe życie: uczciwość i sumienność, dokładność i punktualność oraz wielką pracowitość w domu i gospodarstwie bez względu na pogodę i porę roku. Kiedy miała czternaście lat, w obronie Lwowa zginęli jej dwaj bracia Wojciech i Antoni. Wkrótce zmarł Jej Tato. Te tragiczne zdarzenia odcisnęły piętno na jej życiu i sprawiły, że szybko musiała się usamodzielnić.
Za mąż wyszła w wieku lat szesnastu. Po ślubie Zofia zamieszkała w domu męża na ojcowiźnie i prowadziła razem z nim gospodarstwa rolnego. Zajmowali się uprawą roli, produkcją mleka oraz jego sprzedażą. Praca w gospodarstwie była bardzo ciężka, ale wszystkie obowiązki dzielili między siebie.
Ich syn, Ludwik tak to wspomina:

Wstawali bardzo wcześnie, o świcie. Obrządek w stajni, potem mama doiła krowy a Tato zaprzęgał konie i jechał do pola. Mama wszystko to mleko z wieczornego i porannego udoju przelewała do trzech lub czterech baniek dziesięciolitrowych i na plecach w płachcie z jedną bańkę pięciolitrową z przodu szła kilka kilometrów do Lwowa. Był to dla drobnej kobiety straszny wysiłek. Potem było trochę lżej. Tato kupił kucyka, który był przeznaczony tylko do rozwożenia mleka. Tam to wszystko mleko roznosiła po domach. Szybko wracała do domu, bo była praca w polu, a wszystko wykonywane było ręcznie. Szybkie przygotowanie obiadu i znowu do pola. Wieczorem praca w stajni i tyle jeszcze obowiązków w domu. Kilka godzin snu i znów ten sam rytm dnia codziennego bez względu na pogodę, dzień tygodnia czy porę roku. W niedzielę nie pracowało się w polu, wtedy był czas na wyjście na wspólną Mszę Św. i wspólny rodzinny obiad.

Za sprawą tak ciężkiej pracy zdobyli środki na powiększenie swojego gospodarstwa i dokupili działki rolne.
W posiadaniu Ludwika Ferenza do dzisiaj znajduje się kilkanaście oryginalnych kontraktów kupna ziemi od miejscowych mieszkańców Pasiek, Sichowa, Wólki.



Własnoręcznie napisany aneks do kontraktu sprzedaży ziemi przez hr. Henryka Towarnickiego, posła na Sejm, z jego podpisem z dnia 21 VII 1929 roku.


Zofia i Jan starali się w ten sposób zabezpieczyć przyszłość swoich dzieci. Mieli ich pięcioro:
Stanisława, Marię, Helenę, Ludwika i Bronka. Tuż przed samą wojną w 1939 roku gospodarstwo rolne Zofii i Jana obejmowało prawie 14 hektarów ziemi ornej, siedem krów i trzy konie. Ten majątek uczynił ich najbogatszymi rolnikami w Pasiekach.
I jeszcze raz przytoczę słowa Heleny wtedy jeszcze Ginalskiej:

Twój dziadek Jan i twoja babcia Zosia to byli bardzo dobrzy ludzie pomagali innym, nikomu nie odmówili swojej pomocy. Kiedy twój dziadek z panem Sochą zgłosił się, żeby poręczyć mu kredyt pod budowę domu w Kasie Stefczyka, urzędnik mu odpowiedział: Panie Ferenz, Pan już nie może tego robić, bo wartość Pana poręczeń przekracza wartość posiadanego majątku. Nam też twój dziadek pod budowę domu pożyczkę poręczył.

Nigdy się jednak nie zdarzyło, żeby ktoś pożyczki nie spłacił. Spłata długów to była sprawa honoru, a dla tych ludzi honor był najważniejszą postawą moralną.
Wszystko to, co Jan i Zofia Ferenzowie osiągnęli dzięki swojej ciężkiej uczciwej pracy, co było ich dumą i stanowiło zabezpieczenie dla nich i ich dzieci, z początkiem wojny było podstawą, koronnym dowodem do wydania przez okupanta wyroku śmierci dla całej siedmioosobowej Rodziny. Cdn.

Opracował Stanisław Ferenz

Ocena artykułu:
This entry was posted on 11 kwietnia 2009 at sobota, kwietnia 11, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

0 komentarze

Prześlij komentarz