Zofia Ferenz - bohaterska postawa w czasie II wojny światowej

Napisane przez Anonimowy w

Wybuch wojny przekreśla plany życiowe całej rodziny. Trzeba podjąć walkę, trzeba walczyć o przeżycie. Czas okupacji, bez względu na to, czy mamy na myśli okupanta sowieckiego czy niemieckiego, to czas tragedii dla niezliczonej ilości rodzin, również dla rodziny Jana i Zofii. Okupant sowiecki uznał tę rodzinę za wroga ustroju, za „kułaków”, których należy bezwzględnie wytępić. Tylko Opatrzności należy dziękować, że plany nie weszły w fazę realizacji. Do kolejnej, czwartej już wywózki około 70 tysięcy ludzi z Lwowa i okolicy, jaką przeprowadzało NKWD, przeznaczona była również cała rodzina Jana Ferenza. Deportacja miała się odbyć pod koniec czerwca. Wybuch wojny niemiecko sowieckiej 21.06.1941r. krzyżuje te plany. Zamiast zesłańców na Sybir tymi samymi pociągami już w drugim dniu wojny w pośpiechu ewakuują się oddziały NWKD i policji oraz napływowa ludność sowiecka.

Po zmianie okupanta z sowieckiego na hitlerowskiego życie staje się coraz cięższe.
W dniu 13 maja 1942 roku, w wieku 43 lat umiera mąż Zofii, Jan Ferenz. Ten, który dawał jej poczucie bezpieczeństwa i zawsze na niego mogła liczyć cała rodzina.


Zdjęcie grobowca Jana Ferenza na cmentarzu w Sichowie


Zofia pozostaje z piątką dzieci. Teraz to na nią spada obowiązek zadbania i troska o całą rodzinę.

W miarę czasu wzmaga się hitlerowski terror, powodując wzrost oporu miejscowej ludności.
W Pasiekach Zubrzyckich pod dowództwem Jana Niemsowicza ps. Niewicz powstaje pododdział Armii Krajowej „ Młyn”. Do niego poprzez złożenie przysięgi wstępują dzieci Zofii: Stanisław, Maria i Helena.
Dla Zofii Bóg, Honor i Ojczyzna to nie tylko słowa, lecz zasada jej życia. Nie zaprzestała codziennej czynności roznoszenia mleka i wykorzystała ją jako okazję do wspomagania tych, którzy walczyli w konspiracji. W drodze powrotnej z Lwowa za własne pieniądze robiła zakupy środków opatrunkowych i lekarstw. To wszystko ukrywała w bańkach i nie zwracając uwagi na patrole niemieckie wracała do domu. W domu cały ten towar córki sanitariuszki dostarczały do leśnych oddziałów AK lub pozostawiały na własną akcję. W mieszkaniu Zofii najstarszy syn Stanisław przeprowadzał kontrolę jakości i dokładności obklejenia każdej dostarczonej butelki samozapalającej, przeznaczonych do produkcji „ koktajlu Mołotowa”. Nigdy nie bała się o siebie, ale jako matka bała się o los swoich dzieci. Kiedy przychodził czas na akcję AK, za każdym wychodzącym dzieckiem kreśliła krzyż błogosławieństwa.
Długie godziny towarzyszyła swoim dzieciom poprzez czuwania i modlitwy, dopóki nie powróciły z akcji. Na tym jednak matczyna modlitwa się nie kończyła. Myślą obejmowała czas po przeprowadzanej akcji, ponieważ wiedziała, że w następnych dniach następują aresztowania. Słyszała strzały, kiedy w pobliskiej Zubrzy 19 lipca 1944 roku, doszło do zbrodni, w wyniku której Niemcy wraz z Ukraińcami rozstrzelali 25 Polaków za działalność partyzancką i uczestnictwo w akcji „Burza”.


Tablica upamiętniająca mord w Zubrzy

Zastanawiała się, czy to samo może zdarzyć się w Pasiekach, czy przyjdą do niej po jej dzieci.
Od 21 lipca 1944 roku w Pasiekach i okolicy jest już Armia Czerwona, a za nią węszące i wszystko wiedzące oddziały NKWD. Zofia jest bardzo nieufna w stosunku do nowego „oswobodziciela”, dobrze wie, że wyrok wydany przez Stalina na jej rodzinę nadal obowiązuje. Dlatego podejmuje dramatyczną decyzję o pozostawieniu całego dobytku i jak najszybszym wyjeździe z tamtych stron. Opuszcza Pasieki Zubrzyckie i z całą rodziną wyjeżdża pierwszym transportem, który został podstawiony na stację kolejową w Sichowie. Po trzech tygodniach tułaczki dociera w okolice Kłodzka. Tu za swoje 14-hektarowe piękne gospodarstwo pozostawione na Kresach otrzymuje na stoku góry 3 hektary kamienistej działki i zostaje dokwaterowana do wspólnego gospodarstwa rolnego.
Straciła męża i zdrowie, straciła cały zdobyty ciężką pracą dorobek swojego życia niczym biblijny Hiob. Teraz na obcej ziemi z dala od swoich bliskich i znajomych musi zaczynać swoje życie na nowo. Zofia ta drobna delikatna, lecz bardzo ufna Bogu kobieta podejmuje ten trud a Pan udziela jej swojego błogosławieństwa na tę nową, bardzo trudną i ciężką życiową drogę.

Zofia Ferenz zd.Pierzchawka umarła 04.12.1989 roku. Pochowana została na cmentarzu w Kłodzku obok swojej córki Heleny i wnuczki Elżbiety.

Opracował Stanisław Ferenz

Ocena artykułu:
This entry was posted on 21 kwietnia 2009 at wtorek, kwietnia 21, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

3 komentarze

Anonimowy  

Wśród zamordowanych w Zubrzy Polaków przez Ukraińców są łażniowscy to krewni mego dziadka łażniowski Franciszek mieszkał w Pasiekach Zubrzyckich.

27 września 2009 21:08

Autora komentarza proszę o kontakt:
sferenz@wp.pl

28 września 2009 22:38
Anonimowy  

Poszukuję kontaktu z osobami, które zajmują się zgłębianiem historii podlwowskich miejscowości a przede wszystkim Zubrzy i Pasiek Zubrzyckich.
Szczególnie interesują mnie losy rodzin Łężnych i Łaźniowskich.
Proszę o kontakt na adres:
falo1972@wp.pl
Pozdrawiam

13 kwietnia 2017 08:49

Prześlij komentarz