W 1941 roku sytuacja ZSRR nie była godna pozazdroszczenia. Bida z nędzą, armia ledwo dycha (co nie przeszkadza jej po drodze gwałcić wszystkiego, co się rusza), Hitler trzyma się nieźle i nie wiadomo, co będzie dalej. Trzeba było zapewnić sobie dodatkową pomoc. Skąd? Z Polski. To znaczy z obywateli polskich. Z tym obywatelstwem to jednak przepychanki były, bo według rządu polskiego (na uchodźctwie rzecz jasna) obywatelem polskim był każdy, kto w chwili wybuchu II wojny światowej posiadał obywatelstwo naszego kraju. Według władz ZSRR Polakami byli tylko ci, którzy mieli polską narodowość (co na przykład wykluczało z grona Polaków wielu Żydów). No, dobrze, ale co z tymi obywatelami? Stworzono z nich armię, której dowództwo powierzono generałowi Władysławowi Andersowi. Anders sam wypuszczony z więzienia NKWD pozbierał po obcej ziemi bidotę wypuszczoną z gułagów i stalinowskich więzień. Nie dość, że trzeba ich było doprowadzić do "stanu używalności", to jeszcze odpowiednio przeszkolić. Armię zaczęto formować w okręgu Buzułuku. Zebrano ponad 25 tysięcy osób, w tym 960 oficerów. Mało? Mało. Zwłaszcza oficerów mało. Upomniano się więc o resztę. Pani Władysława pisze o tym w swoich wspomnieniach:
Generał Anders formując Armię domagał się wypuszczenia na wolność 16 tysiący polskich oficerów (którzy byli już zamordowani w Katyniu, Starobielsku i Ostaszkowie). Odpowiedź Stanina była, że już wszyscy są zwolnieni i uckeilki za granicę, chyba do Mandżurii. Generał nie podporządkował się rozkazom rosyjskim domagającym się wysłania Polskiej Armii na front i wyprowadził wojska do Iranu.
Tak, nie podporządkował się. Chciał walczyć po stronie aliantów, ale nie jako podwładny władz ZSRR. Z Iranu wojska polskie przeszły do Iraku, gdzie - jakże by inaczej - ochraniała strategiczne pola naftowe przed dywersją niemieckką. Z Iraku Polacy trafili do Palestyny, a z Palestyny do Włoch, gdzie wzięli udział w bitwie pod Monte Cassino. Sprawą zaginionych oficerów polskich zajął się Józef Czapski, sam przetrzymywany w Starobielsku. Nie znalazł odpowiedzi na pytanie, gdzie się podziali. Odpowiedzi dostarczyli w 1943 roku Niemcy, rozkopując ziemię w przykatyńskich lasach.
Jak to zwykle w życiu bywa, wielka polityka najbardziej odbija się na tych, którzy najmniej mają do powiedzenia, a najmniej do powiedzenia mieli Polacy zesłani do Kazachstanu.
Jak to zwykle w życiu bywa, wielka polityka najbardziej odbija się na tych, którzy najmniej mają do powiedzenia, a najmniej do powiedzenia mieli Polacy zesłani do Kazachstanu.
Nie docierały do nas wiadomości o formowaniu Armii. Po tym incydencie zaczęły się represje. Odebrano nam polskie obywatelstwa i chcieli zmusić do przyjęcia obywatelstwa rosyjskiego. W nocy zebrali wszystkich mężczyzn, pobili ich, kobiety pozamykali w komórce, ale nikt się nie podpisał i obywatelstwa rosyjskiego nie przyjęliśmy.
Potracili bliskich, pozbawiono ich dobytku, wywieziono wbrew ich woli i przymuszono do niewolniczej pracy. Czy można się dziwić, że bronili jedynej rzeczy, której nikt dotąd nie zdołał im odebrać? W końcu stracili i to. Oficjalnie zostali bez kraju. Jednak przynależność do danego narodu nosisz w sercu i jeśli tylko czujesz się Polakiem, nikt nie jest w stanie cię tego pozbawić. Nawet jeśli zabiorą ci papiery.
Ocena artykułu:
This entry was posted
on 16 czerwca 2009
at wtorek, czerwca 16, 2009
and is filed under
Lechowie
. You can follow any responses to this entry through the
comments feed
.