Mówi się, że jeśli chcesz spotkać lwowiaka, jedź do Wrocławia. Tam praktycznie każdy, kogo byś się nie zapytał, pochodzi spod Lwowa, jego rodzice lub dziadkowie tam mieszkali, albo po prostu korzenie jego rodziny stamtąd się wywodzą. Z młodszymi wrocławianami bywa często tak, że pamiętają imię swojej prababci czy pradziadka i na tym znajomość losów rodziny się kończy. A szkoda, bo wraz z odejściem pokolenia międzywojennego (obecnie ludzie ci mają średnio po 80 lat) utracimy coś, czego nam nikt nigdy nie zwróci. Wiedzę o czasach i miejscach, w których żyli, oraz - po prostu - świadomość tego, kim jesteśmy teraz i co sprawiło, że żyjemy w takim a nie innym miejscu.
Chcemy ocalić od zapomnienia losy naszych rodziców, dziadków i pradziadków (a nawet praprapradziadków). Ich życie częstokroć zostało brutalnie stłamszone za sprawą działań wojennych. Tracili ojców, mężów, żony, dzieci, tracili swoje domy i ziemie. Zostali przymusowo przesiedleni na Ziemie Zachodnie.
Nie możemy pozwolić, by zostali zapomniani, by odeszli bez pozostawienia żadnych śladów po sobie. My po tych śladach idziemy. W jakiś sposób ich życie wpływa na nasze obecne życie. Należy im się pamięć. Jesteśmy im to winni.
Tytuł dla tej notki zaczerpnęliśmy z sentymentalnego wiersza Zagajewskiego. Dla niego Lwów jest wszędzie tam, gdzie jest pamięć o Lwowie. Z nami jest podobnie. Nasze strony rodzinne, nasze Kresy, żyją w nas, jeśli o nich pamiętamy.
Jeśli w materiałach, które tu zamieszczamy, odnajdziesz swoich bliskich lub po prostu chciałbyś nawiązać kontakt i razem z nami pielęgnować pamięć o Kresach, pisz na adres sferenz@wp.pl lub naszekresy@gmail.com. Czekamy.
Ocena artykułu:
This entry was posted
on 24 stycznia 2009
at sobota, stycznia 24, 2009
and is filed under
Po co nam ten blog?
. You can follow any responses to this entry through the
comments feed
.