Wojna dobiega końca. Austro-Węgry rozpadają się, narody bałkańskie odzyskują wolność. Niemcy zostają zmuszone do uznania niepodległości okupowanych państw - m.in Polski. Rosja traci Finlandię i republiki bałtyckie, w kraju do głosu dochodzi narodowy socjalizm, władzę przejmują bolszewicy. Dotychczasowy porządek geopolityczny Europy zostaje totalnie zburzony.
Polska po 123 latach niewoli zaczyna odbudowywać swoje struktury państowe i wojskowe. W wyniku usilnych starań dyplomacji polskiej (poczynanych już od 1916 r.) rząd francuski przychyla się do organizowania polskich oddziałów zbrojnych. W końcu, we wrześniu 1918 r., na terytorium Francji powstaje Armia Polska. Kolor francuskiego munduru nadaje jej przydomek - "Błękitna Armia". Na czele armii 4 października 1918 r. staje gen. Józef Haller.
[Generał Haller podczas przeglądu szeregów Błękitnej Armii. Zdjęcie pochodzi stąd
Oddziały polskie formowane były z ochotników. Byli wśród nich Polacy zamieszkujący Francję, inne kraje Europy Zachodniej (a nawet Amerykę), ale lwią częśc stanowili jeńcy wojenni polskiej narodowości z zaboru austriackiego, przebywający w obozach jenieckich na terenie Włoch. Z najbardziej licznego obozu (22 tys. jeńców), położonego w północnych Włoszech w La Mandria di Chivasso k. Turynu, udało się zorganizować aż 4/5 całego kontygentu przemieszczonego po wstępnym przeszkoleniu do Francji.
Wśród żołnierzy ochotników był również Edward Chałupa:
Drugiego dnia ok. północy pociąg zatrzymał się na torze otwartym, naprzeciw niewielkiej drogi, wzdłuż której płynął duży strumień wody do nawadniania pól ryżowych, nam kazano wysiąść. W pierwszej chwili gaszono pragnienie, na pierwszy rzut oka wygląda ta miejscowość, że przed nami jest jakie wielkie miasto, ale nie było to miasto tylko lotnisko, a na nim zbudowane 30 hangarów, a my po ugaszeniu pragnienia, sformowaliśmy grupowo czwórki, ruszyliśmy w pochód, pod hangarami dowiedzieliśmy się, że jest to obóz La mandria Di chivaso i tu się formuje polska armia pod dowództwem gen. Józefa Hallera, Włosi od nas odeszli, jak by ich wcale nie było, a nas zaprowadziła służba żandarmerii do końcowego hangaru, oblodzonego, i też odeszła, jak nie ten świat zostaliśmy sami. Nad ranem, jeszcze za pociemku, zjawiło się trzech polskich oficerów, tak weszli jak aniołowie pośród diabłów, nasz wygląd był opłakany, jeden z oficerów powiedział, ażeby grupenkomendanci wzięli żołnierzy z namiotami i z kocami i poszli za nim, z powrotem przynieśli dla każdego bochenek chleba, po chwili, gdy już żołnierze oraczyli się chlebem przystąpiono do segregacji, mówiono wystąpić każdej narodowości osobno, z Polakami poszli Żydzi polscy i dużo Rusinów, po segregacji powiedziano nam, że jest to obóz, gdzie tworzy się armia polska, kto chce, może wstąpić do wojska polskiego, ale nie było takiego Polaka, który by się odmówił, po utworzeniu drużyn, plutonów, kompanii urządzono nam kąpiel, wydano po trzy pary bielizny ciepłej, po trzy koce amerykańskie, umundorowanie włoskie, obuwie, sienniki ze słomą, słowem wszystko, co przysługuje żołnierzowi, i przekwaterowano nas do innego hangaru. Przy tem odbywały się ćwiczenia, przeglądy, defilady oddziałów i jednostek organizowanych na terenie Włoch. W lutym 1919 r. wojsko organizowane we Włoszech wyjechało do Francji, ja również i byłem zakwaterowany we wiosce Relanż, w okolicy miasteczka Dame, w międzyczasie wypłacono nam pensję raz po sto franków, drugi raz po 50 franków francuskich, równocześnie przemundurowano nas w mundury hallerczyków i wyekwipowano w broń, z tą chwilą zaczęły się pełne ćwiczenia wojskowe z bronią, strzelanie i ćwiczenia polowe.
[La Mandria di Chivasso, polski obóz wojskowy. Uroczystość wręczenia sztandaru w imieniu miasta Turyn pułkowi im. A Mickiewicza, marzec 1919 r. Zdjęcie pochodzi stąd Równolegle, już pod koniec roku 1918, Naczelnik Państwa Polskiego Józef Piłsudski rozpoczął starania o przyjazd "Błękitnej Armii" do kraju. Jednak dopiero w kwietniu 1919 roku władze francuskie zgodziły się na wysłanie oddziałów do Polski.
Po kilku tygodniach, dnia 7 maja 1919 r. moja jednostka została zawagonowana i przez Niemcy kierunek Polska, ta upragniona [...], kiedy dojeżdżaliśmy do granic Polski nakazano nam pozamykać drzwi od wagonów, a pootwierać na stronie polskiej, robiono to dlatego, ażeby nie prowokować Niemców, ponieważ istniała linia rzekomego frontu. Po stronie polskiej bardzo serdecznie nas witano kwiatami. W kolejności 12 maja 1919 r. stanęliśmy w Warszawie. Z Warszawy wysłani do portów Modlina w Zakroczyniu, w zastępstwie kwater, również i tutaj przesuwano nas, a tymczasem zbliżał się czas do wyjazdu na wschodni front.
Edward Chałupa był najprawdopodobniej członkiem 50 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych, wchodzącego na terenie Francji wskład 3 Dywizji Strzelców Polskich, III Korpusu "Błękitnej Armii". Oto jak wspomina spotkanie z samym Wodzem Naczelnym:
A teraz powróćmy jeszcze do tego marszu polskich żołnierzy. W pewnej miejscowości zatrzymano nas i stanęliśmy w kolumnach do przeglądu, wtem nadjechał generał Haller ze sztabem, ja stałem w pierwszym szeregu, obok mnie porucznik Piskozub, Haller się z nim przywitał i zapytał skąd jest, padła odpowiedź - z Kołomyji, a Haller odpowiedział: jeszcze będziemy się bić o tą Kołomyję i poszedł między szeregi żołnierskie.
W 1919 r. "Błękitna Armia" została organizacyjnie wcielona do Wojska Polskiego, Edward Chałupa został przydzielony do 13 Kresowej Dywizji Piechoty, biorącej w 1919/1920 r. aktywny udział w wojnie polsko-bolszewickiej.
Należałem do 13 dywizji piechoty jako grupy operacyjnej, stale nas przerzucano na inne miejsca, dowódcą był gen Stanisław Haller, w końcu w czasie odwrotu w 1920 r. znaleźliśmy się pod Pohrebyszczami, tam też zostaliśmy otoczeni, dzięki postawie żołnierskiej wyszliśmy z pierścienia. W tym miejscu jeszcze wrócę przed Pohrebyszcze, maj i czerwiec 1920 r., byłem na kursie podoficerskim, przy dywizji w polu, następnie po żniwach 1920 r. byliśmy otoczeni drugi raz pod Lwowem i wyszliśmy cało, w następstwie przerzucono nas pod Zamość, tam zadaliśmy duże straty Budionnemu i dalej pod Hrubieszowem, pod Warszawą wielka klęska nieprzyjaciela i z powrotem pościg za nieprzyjacielem, aż po Noworgad wołyński, zostałem ściągnięty do obozu ćwiczebnego jako plutonowy po kursie podoficerskim na instruktora w Równym. Po pewnym czasie przeniesiony wraz z całym pułkiem do Dubna, wojna została zakończona i po pewnym czasie jako starszy rocznik zostałem zdemobilizowany.